Sam ma idealne imię.... "sam" i tak pewnie zostanie przez całe życie bo jego mama to niezła świruska. Byłam 13 au pair w ciągu zaledwie 2,5 lat... 13 to nie będzie ulubiona liczba Sama. Mały przemiał, ale przeżyłam. Nie wiem czy bym wolała wenezuelskie więzienie czy przebywać tam dłużej. Skłaniam sie ku pierwszemu.
Może nie w wenezuelskim więzieniu, ale pobyt swój zakończyłam na posterunku policji w Bristolu więc coś wspólnego by sie znalazło. Nicola - tak się nazywała ta laska - wiecznie wracała z pracy podchmielona. Kilka razy jej powiedziałam, że rezygnuje z zabawy w au pair i wyjeżdżam. Aż w końcu jej powiedziałam, że na "jutro" rano mam bilet..... chyba właśnie wtedy do niej dotarło, że mówiłam serio (może się nie spodziewała, że będę miała na bilet, bo postanowiła mi nie płacić) i zaczęła swoją akcję.
Stwierdziła (wrzeszcząc jak zdrowo rąbnięta), że jak chce jechać to żebym już szła no i tak zrobiłam. Oczywiśćie nie mogę tu zamieścić tego co dokładnie mówiła bo tyle bym miała z bloga :)
Nie mniej jednak jak wyszłam z jej domu poczułam się taka szczęśliwa jak bym właśnie jechała na wakacje. Było dość późno, a jak się okazało dworzec w Bristolu do najbezpieczniejszych miejsc w Anglii nie należy więc w akcie małego rewanżu zadzwoniłam na policję i powiedziałam jak mnie potraktowano i że bardzo miło by było gdzieś się bezpiecznie ulokować. Jakąś miejscówkę trzeba było sobie znaleźć a gdzie może być bezpieczniej jak nie na posterunku :) Takim sposobem przesiedziałam całą noc na policji... miałam okazję zobaczyć kilku angielskich świrusów i to jak się z nimi postępuję a rano radio-wozikiem do autobusu :) Hahahaha! Jak teraz o tym myślę to się dziwnie komiczne wszystko wydaje... wtedy tak nie było.
Kurcze w życiu nie chciałabym mieć do czynienia z taką osobą jak Nicola... mam nadzieję, ze nie będę już miała okazji.
A tak w ogóle to Bristol jest niesamowitym miejscem - San Francisco Europy, warto zobaczyć miejscówkę gdzie ma się wrażenie, że zawsze jest pod górę :) ...dosłownie...